W kilka dni po Blue Monday, w styczniową przytłaczającą aurę ruszyłem na poszukiwania choć jednego promienia słońca w moim archiwum. Świeże tchnienie wczesnej wiosny jako remedium na to, co za oknem.
Lanckorona tysiąca i jednej nocy. Miejsce naszych ucieczek od natłoku słów i nadmiaru gestów. Głos oddajemy zmysłom - smaku, węchu, wzroku i dotyku. Ładujemy baterie i jak gąbka chłoniemy dobre chwile. Energii dostarczają przyjaciele oraz magiczne dusze tego domu - Dusia i Romek, którzy ciepłem emanującym na odległość, dzielą się z innymi.
Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńJa dopiero zaczynam przygodę z fotografią, ale zapraszam ---> http://w-amatorskim-obiektywie.blogspot.com/